niedziela, 21 lipca 2013

ciało niekompletne

Podobno jest tak, że nie można ucinać ludziom kończyn w pewnych miejscach. Mówię rzecz jasna o fotografowaniu. Łokieć wystaje nam za kadr - źle. Jedna noga widoczna tylko do kostki - jeszcze gorzej. 

I prawdą jest, że istnieją takie normy - kiedyś kupiłem mini-podręcznik z zasadami fotografii National Geographic, Lustrzanki cyfrowe. Robienie zdjęć. Seria czterech książeczek. Sądzę, że to bardzo przydatna rzecz, bo warto znać podstawy podstaw (a już na pewno je sobie przypomnieć, mieć świadomość i zwracać na nie uwagę) za przystępną cenę. Jedną z kwestii poruszanych na kartach mini-podręcznika było fotografowanie ludzi. Widniejąca na stronie fotografia przedstawiała rzeźbę Dawida autorstwa Michała Anioła na którą naniesione były linie sugerujące w których miejscach powinien kończyć się kadr. Tekst obok głosił: 
"Robiąc portret przedstawiający zbliżenie twarzy, należy unikać kadrów, których dolny brzeg przebiega przez szyję - w przeciwnym razie model może wyglądać jakby ucięło mu głowę. Dolna krawędź kadru powinna przecinać ramiona, a pomiędzy głową i górnym brzegiem kadru należy zachować niewielki odstęp. W przypadku portretów obejmujących większą część ciała powinno się unikać sytuacji, w której dolny brzeg kadru przebiega przez stawy. Na zdjęciu posągu Dawida przedstawiono, w którym miejscu powinna przebiegać dolna krawędź kadru dla różnego rodzaju portretów."
 Oczywiście słowa może, powinno, należy sugerują, że nie są to zasady bez których zrobimy fatalne zdjęcie, a wskazówki, które pomogą uzyskać poprawny, bezpieczny portret. Na sam początek wystarczy. Później, gdy fotograf rozwinie już swój warsztat i oswoi się ze sprzętem, może pozwolić sobie na różnego rodzaju odstępstwa. Należy o tym pamiętać i nie brać powyższych zasad za świętość. Myślenie, że 'jeśli coś wymyka się normom to jest złe' zatrzymuje rozwój.

Zbliżając się do konkluzji, oczywiście nie każde zdjęcie bez jednej dłoni, czy łokcia należy traktować jako udane, tak samo te fotografie, które stosują się do wskazówek jak np. tych z książeczki National Geographic. Jednakże przed wydaniem werdyktu na temat danej pracy warto zadać sobie pytania: Czy ucięta stopa aby na pewno czyni zdjęcie niekorzystnym? Czy może taki był zamysł twórcy? Czy praca byłaby lepsza, gdyby sylwetka była wykadrowana w sposób opisany w podręcznikach o fotografii?

Na sam koniec wstawiam kilka znanych zdjęć uznanych artystów, którzy z pewnych względów zdecydowali się odstawić na bok wszelkie poradniki.

Arthur Elgort

Diane Arbus

Annie Leibovitz

Annie Leibovitz

Annie Leibovitz

Richard Avedon

Richard Avedon

Richard Avedon

Marcus Piggott & Mert Alas

Marcus Piggott & Mert Alas

Mikael Jansson

Sebastian Faen

Steven Meisel


poniedziałek, 8 lipca 2013

fotografia subiektywna

Od jakiegoś czasu zastanawiam się nad tym co fotografuję, jak to robię i jakie znaczenie ma dla mnie modyfikacja zdjęcia w tak zwanej postprodukcji. I tu przyszedł mi do głowy pewien cytat z popkultury:
When I look back on my life, it's not that I don't want to see things exactly as they happened, it's just that I prefer to remember them in an artistic way. And truthfully, the lie of it all is much more honest because I invented it. Clinical psychology tells us arguably that trauma is the ultimate killer. Memories are not recycled like atoms and particles in quantum physics; they can be lost forever. It's sort of like my past is an unfinished painting and as the artist of that painting, I must fill in all the ugly holes and make it beautiful again. It's not that I've been dishonest, it's just that I loathe reality. Lady Gaga, Marry The Night Video (prelude)
Te słowa, odnoszące się do sposobu tworzenia wypowiedzi artystycznej, mogą być również rozpatrywane w kontekście fotografii. Naciskając spust migawki aparatu, zatrzymujemy dany ułamek życia. Nie do końca tak, jak my je widzimy, a już na pewno nie obiektywnie (bo czas naświetlania, ISO, wartość przysłony, i tak dalej). Po tym akcie już nie wrócimy nigdy do sytuacji i kontekstu z tej fotografii. Ptak odleci w swoją stronę, staruszka na ulicy pójdzie dalej, modelka zmyje makijaż, a budynek zostanie zburzony, bądź przebudowany. Co więcej, im dłuższy czas upłynie od momentu zatrzymanego na kliszy/karcie pamięci (jej, samo to określenie jest niezwykle zastanawiające i metaforyczne), tym inny mamy pogląd na to, co uwieczniliśmy.

Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie: jak NAPRAWDĘ chcemy przedstawić daną chwilę? Czy chcemy widzieć kolory, czy wyostrzyć daną twarz, czy zwiększyć kontrast, czy usunąć niedoskonałości? Jakakolwiek modyfikacja sprawia, że owa fotografia staje się naszą interpretacją danego fragmentu rzeczywistości, osoby. Czy to jest złe? Wydaje mi się, że to jest kwestia bardzo sporna i indywidualna. Mój pogląd jest taki, że obiektywność nie istnieje. Jako uczestnik i obserwator rzeczywistości mam prawo postrzegać otaczający mnie świat tak jak chcę i czuję, i w taki sposób przekazywać go innym. Moja perspektywa została już narzucona przez sam fakt nakierowania aparatu na dany obiekt. Dalsze działanie jest po to, aby moja wypowiedź była pełna. W końcu pod daną fotografią podpisuję się swoim nazwiskiem. Dlatego zgodzę się z panną Gagą: The lie of it is much more honest because I invented it.

piątek, 5 lipca 2013

sybil rosalie

Jakiś czas temu ogłosiłem konkurs na swojej stronie na facebooku w którym można było wygrać sesję zdjęciową. Zadanie proste i oklepane: polub stronę i udostępnij zdjęcie. Po jakimś czasie ogłosiłem zwycięzców, a właściwie zwyciężczynie. 22 czerwca spotkałem się z jedną z nich. Tajemnicza dziewczyna o intrygującym pseudonimie - Sybil Rosalie. Szczupła, proporcjonalna, z ciekawą twarzą z piegami. Sesję wykonaliśmy w kilku miejscach. Na początku weszliśmy na teren jednego domu na osiedlu Bydgoskim w Toruniu. Budynek stary, przeznaczony do rozbiórki, z czym wiązała się konieczność przeskakiwania przez ogrodzenie. Później jeszcze dwa miejsca, jedno również w trakcie zmiany (miejsce budowy nowego centrum handlowego), aby na końcu wylądować u mnie na ściance - wiem, zabrzmiało wyjątkowo celebrycko. Te zdjęcia w pokoju już mniej grzeczne. Naciskam spust migawki, widzę trochę Kate Moss i bardzo mi się to podoba. Wiem już że te zdjęcia będą surowe, jak wzrok Sylwii. Kilkadziesiąt klatek później koniec zdjęć. Sesja zajęła nam około dwóch godzin. Efekty można podziwiać poniżej. Ich ilość (i mam nadzieję, że jakość) świadczy o tym jak dobrze nam się razem pracowało.